poniedziałek, 4 lutego 2013

Retoryka swojskości


Charakterystyka kultury współczesnej

Pojęcie kultury współczesnej sytuuje się w rzeczywistości, której głównymi cechami stały się kategorie prędkości, przyspieszenia i wzrastającego tempa[1], ciągle mobilizowane przez rozwijającą się technologię informacyjną. To dzięki niej świat staje się w istocie jednym miejscem, to dzięki niej w ogóle możliwa jest dyskusja o globalizacji. W. J. Burszta nazywa globalizację szczególną formą przyspieszenia, ponieważ redukuje znaczenie odległości, a nawet wątpi w jej funkcję dla szerzącej się metakultury nowoczesności[2]. Zjawiskiem wszechobecnym we współczesnej kulturze, zwanej również przez jej krytyków postkulturą, jest zwyczaj nieprzerwanego odbierania informacji przy jednoczesnym minimalnym ich wchłanianiu[3]. Jest to syndrom właściwy dla „nowego pokolenia”, pod którym J. Sowa rozumie ludzi urodzonych w latach `80-tych, którzy nie pamiętają czasów komunizmu, nie znają innego świata, nie wiedzą, co znaczy mieć ideały, czym jest moralny konflikt z władzą
i jak wiele warta jest wolność, kiedy się jej nie ma. Jako że podstawowym mechanizmem przystosowawczym człowieka jest uznanie za naturę wszystkiego tego, co zastaje wokół siebie w momencie narodzin, toteż nowa generacja będzie pokoleniem sukcesu, ze względu na to, że wychowała się w jego propagandzie i jej pokoleniowa świadomość jest sama w sobie produktem społeczeństwa konsumpcji. Jedyną frustracją, z jaką młoda generacja się zetknie, wynikać będzie z tego, że ich kolega ma większą pensję, większy samochód albo ładniejsze mieszkanie - w Nowym Wspaniałym Świecie (neoliberalnej ekonomii i społeczeństwa konsumpcji) będą po prostu chcieli być „alfami”, nie zastanawiając się, o co w tej grze w ogóle chodzi[4]. Sowa podkreśla, że mimo iż życie w komunistycznej Polsce pod wieloma względami było trudniejsze i również powodowało silną frustrację, nie było jednak pogrążone w beznadziejnym banale i głupocie, które w nowej kapitalistycznej Polsce opanowują każdą sferę ludzkiej egzystencji. Zauważa również, że przeobrażenia polskiego społeczeństwa dokonują się w kontekście ogólnej sytuacji społeczno-ekonomiczno-kulturowej świata zachodniego[5]. Globalizacja nie dzieje się bowiem gdzieś „na zewnątrz”, nie dotyka tylko rynków kapitałowych i międzynarodowych organizacji gospodarczych, ale rozgrywa się także każdego dnia w codziennym życiu. To właśnie dziś globalizują się finanse korporacji, i naszych rodzin, globalizuje się policja i terroryzm, chrześcijański model rodziny i idee feminizmu, technologia i sposoby ucieczki od niej, jadłodajnie typu fast food
i kuchnie domowe, kolekcje mody i odzież wytwarzana ręcznie, popkultura i ruchy alternatywne, życie miejskie i gospodarstwa agroturystyczne[6].

Konsekwencje globalizacji – homogenizacja, heterogenizacja kultury i „styl eko”

W refleksji nad konsekwencjami procesu globalizacji ścierają się ze sobą dwa nurty. Pierwszy z nich skupia zwolenników rozumienia globalizacji, jako naturalnego i nieuchronnego następstwa modernizacji, skutkiem czego dochodzi do homogenizacji instytucji i doświadczeń jednostek. W obrębie tego nurtu mieści się też pojęcie makdonaldyzacji (G. Ritzer)[7]. Homogenizacja konsumpcji wywołuje detradycjonalizację, polegającą na zmniejszeniu roli lokalnych, rodzinnych tradycji i obyczajów w zachowaniach konsumenckich. Stąd też zanik folkloru ludowego i upowszechnianie się miejskiego stylu życia zwanego przez Baumana urbanizacją konsumpcji[8]. Tymczasem obok procesów ujednolicania wzorców konsumpcji można zauważyć przeciwstawne tendencje, powodujące wzrost zróżnicowań zachowań konsumenckich w zjawisku heterogenizacji[9]. Tutaj powszechnie uważa się, że konsekwencją globalizacji jest różnorodność, wymieszanie różnorakich wzorów kulturowych, hybrydyzacja elementów, jakimi dysponujemy pewnej całości, poprzez różne ich łączenie. Czasem jednak oba równoległe nurty próbuje się zespolić, twierdząc, że globalizacja nie wyklucza rozwoju lokalności, bowiem jej tworzenie odbywa się w odwołaniu do globalnych wzorców. Idea ta łączy elementy tego, co globalne z tym, co lokalne - odróżniające społeczności, mimo tendencji ujednolicających, wynikających z zasad globalizacji (Z.Bauman)[10], znajduje miejsce na kulturową powolność identyfikowaną z tradycją, pamięcią i refleksyjnym namysłem.
Intensywny rozwój gospodarczy świata sprowokował dyskusję nad jego granicami wobec nasilających się procesów degradacji środowiska naturalnego, wyczerpywania się nieodnawialnych zasobów i surowców naturalnych, zagęszczenia przestrzeni w rozwiniętych ośrodkach przemysłowych, a w konsekwencji nasilających się pejoratywnych procesów społecznych (przestępczość, hałas, itp.). Na Tym tle zaczęły pojawiać się ruchy ekologiczne i nowe trendy w konsumpcji jak np. zdrowa żywność, zdrowy styl życia, czy moda na budowanie domów w sferach podmiejskich. Zjawiska te wygenerowały nowy typ świadomości społecznej, opartej na przestrzeganiu praw natury, wpojonej później w zasady konsumenckie jak np. niepalenie, aktywny tryb życia, korzystanie z roweru zamiast samochodu itp[11]. W opozycji do uzależnionej od prędkości kultury, rozwinął się międzynarodowy ruch nazwany slow food, którego naczelną ideą jest powtórne odkrycie bogactwa i aromatów lokalnych kuchni jako broni w walce ze standaryzacją fast foodów[12]. Slow food zajmuje się publiczą prezentacją tradycyjnych, lokalnych produktów żywieniowych, otwarcie krytykuje bezustanne propagowanie odchudzania[13]. Jego główne cle to m.in. uchronienie drobnych dostawców przed zalewem przemysłowej standaryzacji; zagwarantowanie przetrwania zagrożonych wyginięciem ras zwierząt, gatunków serów, zimnych mięs, jadalnych ziół […] zbóż i owoców; rozpowszechnienie edukacji żywieniowej; aby przesadne zamartwianie się kwestiami higieny nie zabijało specyficznego charakteru i smaku wielu produktów; aby chronić prawo do przyjemności[14].

Unia Europejska – szansa a trauma kulturowa

W krajach Unii Europejskiej prowadzona jest polityka jakości i wyróżniania produktów żywnościowych. Wynika ona z dbałości o konsu­menta i chęci jego ochrony przeciwko wszelkim pomyłkom, a także oszu­stwom dotyczącym pochodzenia produktu i jego specyficznych właściwości[15], bowiem system chronionego oznaczenia miejsca pochodzenia, służy ochronie towarów produkowanych, przetwarzanych i przygotowywanych w określonym miejscu przy użyciu tradycyjnych i uznanych metod. Dzięki temu systemowi sprzedawane w unijnych sklepach produkty uznane za tradycyjne, jednoznacznie kojarzące się z danym krajem Unii Europejskiej, muszą pochodzić właśnie z niego (np. feta z Grecji a parmezan z Włoch)[16]. Również polscy producenci żywności stanęli przed szansą zarezerwowania czegoś dla siebie. Lista polskich produktów regionalnych z unijnym certyfikatem się wydłuża, aczkolwiek do pozostałych krajów UE nam jeszcze daleko. Najszybciej zareagowali górale robiąc sobie wyłączność do specjałów. Wśród odznaczonych produktów znajdują się m.in. bryndza podhalańska, oscypek, półtorak, dwójniak, wielkopolski ser smażony czy andruty kaliskie. Jak widać wstąpienie Polski do UE stało się z jednej strony szansą i wyzwaniem dla lokalnych producentów żywności, bowiem sprawy kuchni zaczęto postrzegać w kategoriach kwestii politycznej i narodowej zarazem, z drugiej natomiast narzucono i wywarto na polskim rolnictwie kolejny proces modyfikacji[17].
Współczesna wieś polska podlega właściwie wszystkim specyficznym warunkom pojawienia się traumy kulturowej. P. Sztompka wyróżnia tutaj 4 typowe sytuacje. 1) Do traumy kulturowej dochodzi często wtedy, gdy jakieś ważne zdarzenie, stanowi zaprzeczenie najbardziej centralnych założeń kultury, jest interpretowane jako zasadniczo niezgodne z najważniejszymi wartościami, podstawami tożsamości, podwalinami dumy zbiorowej itp. Tutaj w grę wchodzi etos chłopa „wolnego twórcy chleba” oraz przekonanie, że „od myszy do cesarza, wszyscy żyją z gospodarza” itp.[18]. 2) Warunki sprzyjające traumie kulturowej powstają również wtedy, gdy zinternalizowana w wyniku socjalizacji kultura, jaką przechowują „w swoich głowach” lub półautomatycznych „odruchach serca”, ściera się z odmiennym otoczeniem kulturowym. Sytuacja taka zachodzi w wyniku globalizacji kultury (imperializm, amerykanizacja, makdonaldyzacja). 3) Trzecim kontekstem sprzyjającym traumie kulturowej jest pojawienie się nowych sposobów życia pod wpływem zmiany warunków technologicznych, gospodarczych czy politycznych. Okazuje się wtedy, że rozwijające się nowe wzorce działania nie przystają do dotychczasowej, tradycyjnej kultury. Nowe sposoby życia nie zostały jeszcze zakodowane i usankcjonowane w postaci nowych reguł, tymczasem kultura tradycyjna utraciła już swoją oczywistość, stała się problematyczna, narzuca ograniczenia i postrzegana jest jako przestarzała. Często towarzyszy temu konflikt pokoleń, gdzie pokolenie starsze trzyma się tradycyjnych reguł, pokolenie młodsze zaś żyje po nowemu. 4) Ostatnim w tym wypadku czynnikiem prowadzącym do traumy, jest dysharmonia kulturowa. Pojawia się ona, kiedy różne segmenty kultury rozwijają się w niejednakowym tempie, wskutek czego jedne wloką się za innymi i powstaje zjawisko „opóźnienia kulturowego”. Inną przyczyną może być również innowacja kulturowa, wprowadzająca wątki niespójne z kulturą już istniejącą, zaburzającą dotychczasową jej spójność[19].
Jedną z najistotniejszych cech tradycyjnych społeczności lokalnych był zintegrowany system zaspokajania potrzeb indywidualnych i zbiorowych. Każda dziedzina wspólnych działań obejmowała również realizację wielu innych, materialnie niewymiernych wartości oczekiwanych, otrzymywanych i udzielanych sobie nawzajem. W granicach tej społeczności występował zamknięty obieg stosunków społecznych oraz wymiany usług, w sensie przestrzennym, obyczajowym i magicznym. Na tym gruncie kształtował się szczególnie trwały i spójny system wartości związany ze sposobem życia oraz efektami pracy posiadającymi przyrodnicze, ale też nadprzyrodzone wymiary. Rodzina i wieś stanowią płaszczyznę, w obrębie której działania związane z wytwarzaniem rolniczym są organizowane i zyskują odpowiednie wartości, zaś czynniki produkcyjne i reprodukcyjne są integralną składową ról społecznych. Działania podejmowane w sferze funkcji produkcyjnej rodziny nie opierają się wyłącznie na kategoriach dochodu, ale posiadają też inne wartości, służące utrzymaniu się konkretnego systemu rodzinnego, sąsiedzkiego, wiejskiego. Dlatego wszystkie bardzo wydajne towarowe formy produkcji doprowadziły w różnych krajach do zniszczenia społecznie cennych sposobów życia. Gospodarstwo jako rodzinna wartość ponadczasowa i główny „identyfikator” społeczno-kulturowy ustępować musi gospodarstwu traktowanemu po prostu jako instytucja produkcyjna, ujmowana w kategoriach „opłaca się”, albo też nie. Produkty gospodarstwa tracą swe oczywiste i z góry wiadome przeznaczenie i coraz częściej przyjmują wartość przemysłową. Również źródło satysfakcji uległo zmianie, mianowicie jak L. Kocik podkreśla, radość z dorodności i urodzaju zanikła, na rzecz korzystnej koniunktury, która teraz stanowi najważniejsze źródło satysfakcji. Płody rolne utraciły „swoją duszę”, wiele z elementów nadanej im roli społecznej, wiele atrybutów kulturowych, mistycznych, magicznych, aksjologicznych, stając się po prostu towarem rynkowym i surowcem przemysłowym[20]. Wszystkie te czynniki doprowadziły do dysharmonii w kulturze rolnej.
Symbole zaczynają oznaczać do innego niż dotychczas, dawne wartości się rozpływają, jak również narzucane cele, okazują się nierealistyczne, działania postulowane przez normy są niewykonalne. Obalone zostają dotychczasowe przekonania, podkopana wiara, zaufanie sprzeniewierzone, następuje załamanie się charyzmy i upadek idoli[21]. Lucjan Kocik upatruje w załamaniu dotychczasowego porządku kulturowego zaburzeń zbiorowej tożsamości. Kryzys tożsamości oraz walka o odbudowę czy też ponowną konstrukcję tożsamości zbiorowej, może okazać się najważniejszym wskaźnikiem empirycznym traumy kulturowej. Na tych zjawiskach bazują mechanizmy rozbudzania fobii antyunijnych. Czynności rolnicze zostały pozbawione zupełnie swojej otoczki religijno-magicznej i społeczno-kulturowej. Scenariusz obyczajowy czynności produkcyjnych został zastąpiony suchymi, uniwersalnymi instrukcjami technologicznymi. Przyjęta została zupełnie odmienna zasada „urodzajnego roku” (zakończenie roku gospodarskiego stanowiły „dożynki”, później dopiero stały się świętem partyjno-państwowym) i poczucia sukcesu w gospodarstwie (miarą sukcesu dawniej była pełna stodoła i spiżarnia, dziś są to pieniądze)[22].
                         
Retoryka „wiejskości” na przykładzie zebranego materiału

            Tematy, które poruszyłam w powyższych rozdziałach są moim zdaniem przyczyną panującej obecnie mody na wiejskość i ludowość, która rozprzestrzeniła się na wiele aspektów współczesnego życia. Wystarczy przesłuchać nagrania popowych artystów, wykorzystujących etniczne, folkowe brzmienia, prześledzić sklepy z odzieżą, w których mnóstwo jest motywów polnych kwiatów, geometrycznych wzorów, korali w stylu góralskim, krojów nawiązujących do stroju ludowego, czy też przyjrzeć się półkom w supermarkecie, które pełne są „tradycyjnych produktów” spożywczych. Trauma kulturowa, którą szeroko opisuje L. Kocik, jest moim zdaniem wyrazem pewnej tęsknoty, objawiającej się poprzez chęć powrotu do tradycyjnych wyrobów, próby odnowienia dawnego systemu. Inną przyczyną jest z pewnością przesycenie ofertą fastfoodów, znudzenie żywnością typu instant kojarzoną m.in. ze sztucznością, przetworzeniem, chemią, konserwantami itp. (porównaj wykres skojarzenia z niezdrową żywnością), w efekcie czego Polacy zapragnęli czegoś jakościowo innego, ale nie tego, co kosmopolityczne i ultranowoczesne, pochodzące z jakichś nieczytelnych krajobrazów, ale zrodzonego tutaj, oznaczonego zrozumiałą etykietą, a najlepiej wyrabianego przez spracowane ręce naszych babek[23]. Wobec tego, pojawiająca się retoryka wiejskości na konkretnych produktach, jest motywowana chęcią stworzenia bardziej autentycznego produktu.
Kubeczek imituje 
drewniane naczynie, 
w których dawniej na wsi 

przechowywano śmietanę.
Współcześnie mamy do czynienia z tendencjami zachowań konsumenckich, jakimi z jednej strony są odrębne systemy kulturowe determinowane tradycjami narodowymi i regionalnymi, z drugiej zaś z uniwersalnymi wzorami kształtowanymi przez kulturę masową i światową globalizację, zmierzającą w kierunku zatarcia istniejących różnic kulturowych[24]. Współcześnie tradycja jest tworzona, co oznacza, że poza idealizacją pewnych jej elementów, włączane są do niej zachowania, wartości i symbole, które w rzeczywistości nie były jej częścią, dlatego też koncepcja tradycji jest zglobalizowana[25]. W polskich mediach reklama stała się codziennością. Jest powszechną i integralną częścią kultury masowej, czerpie z wzorców skojarzeń i archetypów, jakie funkcjonują w świadomości społecznej[26]. Człowiek jest atakowany niemal zewsząd przez reklamy, ale na jego decyzje o kupnie określonych produktów, jak mówi Wanda Patrzałek, ma wpływ bardzo wiele czynników, wyróżnianych w dwóch grupach na indywidualne (endogenne) oraz społeczne (egzogenne)[27]. Jedną z koncepcji chwytów marketingowych jest odniesienie do kultury ludowej. Dotyczy ona symboli, mitów, legend specyficznych dla tradycyjnych społeczeństw lokalnych, zwłaszcza wiejskich. Charakteryzuje się ona komunikatywnością i jest łatwa w odbiorze, przekazywana w formie ustnej z pokolenia na pokolenie. Produkty wykorzystujące symbole kultury ludowej są postrzegane jako bliższe mieszkańcom regionów, z których pochodzą, z których się wywodzą (np. piwo Żywiec). Kultura ludowa to również porzekadła ludowe i przysłowia, które znane są i rozumiane przez większość Polaków[28], jak w przypadku reklamy margaryny Kama z 1994 roku, w której oprócz wykorzystania bohaterów ze znanego wszystkim filmu Janosik, postaci posługują się gwarą i utartym zwrotem, sugerującym, że produkt jest samym zdrowiem, zamkniętym w plastikowym pojemniku: dlotego wsyćko pamjentom i serce mom jak dzwon[29]. Z tych źródeł wypłynęło morze towarów spożywczych, które hurtowo okraszono określeniami w rodzaju swojskie, chłopskie, domowe, babuni: makarony, miody, masła, ciasta, nalewki, kompoty, smalec itp. Na pytanie zadane w ankiecie[30] o skojarzenia z jedzeniem tradycyjnym, aż 18 osób powiązało tradycję z tym, co domowe, smaczne, tłuste, z jedzeniem jak u mamy czy ze zdrowiem (por. wykres 1), dlatego też na opakowaniach umieszczane są wiejskie gospodynie i pulchni, sympatyczni gospodarze, zobaczyć można również sielskie krajobrazy wsi z chatkami, bocianami, biało-czarnymi krowami.


 

Jeden z symboli kultury ludowej – polska krowa,
stał się zarazem określeniem smaku „krówkowego”.
Wiele reklam, szczególnie produktów żywnościowych odwołuje się do etnocentryzmu Polaków. Produkty te reklamowane są jako lepsze od zagranicznych, bo polske. Aż 37 osób (68%) na pytanie o jakość artykułów spożywczych pochodzących z Polski w stosunku do zagranicznych odpowiedziało, że polskie produkty odznaczają się raczej lepszą jakością. Jednocześnie dla ponad połowy (52%) zapytanych osób, zaufanie do żywności pochodzącej zza granicy jest mniejsze niż do polskiej (por. wykres 4). Wyróżniające się produkty promuje się prestiżowym znakiem towarowym „Teraz Polska”, przedstawiającym flagę narodową. Do etnocentryzmu odwołuje się firma Atlas, stosując jako logo bociana stojącego na gnieździe, stanowiący tradycyjny wątek krajobrazu polskiego oraz symbol gniazda rodzinnego. Wydaje się, że wpływ etnocentryzmu na zachowania konsumenckie może być istotny w przypadku produktów żywnościowych, nawiązujących do tradycyjnych symboli kultury polskiej oraz tańszych zagranicznych odpowiedników[31].
Pod strategią czysto marketingową należy dostrzec w tej ofercie jednoznacznie podsuwane elementy poczucia przynależności do określonego miejsca[32], jak w przypadku produktów specyficznych dla danego. Jabłka łąckie już swoją nazwą nawiązują do regionu, z którego pochodzą. Najciekawszy jest jednak opis, podkreślający ich ekskluzywizm: Dla jabłek łąckich charakterystyczny jest większy rumieniec, który pokrywa większą część owocu. Niektóre z odmian mają nalot woskowy. Barwa zasadnicza charakterystyczna dla danej odmiany, a rumieniec wyraźnie mocniejszy od jabłek pochodzących z innego regionu. Wyrazisty smak i specyficzny, głęboki zapach. Większość owoców uzyskiwanych w rejonie Łącka cechuje się wyjątkową soczystością i aromatem[33]. Dodatkowym atutem staje się tradycja łąckiego sadownictwa, która znana już była w XII wieku, ponadto suszone jabłka spławiano Dunajcem do Wisły i dalej do Gdańska, skąd były transportowane drogą wodną do innych krajów Europy[34]. Retoryka wiejskości i tego, co swojskie, domowe, tradycyjne wsparta jest romantycznym przekonaniem o swoich archaicznych korzeniach, jawi się zatem jako uosobienie pierwotnego ducha narodowego[35]. W reklamach wykorzystuje się zakorzenione u konsumentów przekonanie, że firmy z tradycjami, założone w ubiegłych wiekach, reprezentują wartości i normy związane z solidnością, przywiązaniem do rodzinnych receptur, wykorzystaniem surowców naturalnych, podkreślających duże doświadczenie: dziś tradycyjny smak Wedlowskiej czekolady pozostał jednak niezmienny, zaś osiągnięciami Emila Wedla, mimo upływu lat, zachwycają się kolejne pokolenia wielbicieli czekoladowych smakołyków. Jego wyszukany podpis sygnuje najpopularniejsze wyroby czekoladowe w Polsce, a marka Wedel, na przestrzeni blisko 160 lat, stała się ulubioną, najbliższą sercu marką dla wielu Polaków..[36]
Na opakowaniu tego produktu zanotowano: 

Metoda pozyskiwania naszego produktu

nawiązuje do najstarszych tradycji 
otrzymywania mleka zsiadłego przez 
gospodynie wiejskie. 
Natomiast na stronie internetowej 
Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich 
(Związek Rewizyjny), 
znalazłam taką informację: 
OSM Krasnystaw nieustannie 
inwestuje w swój rozwój. 
W celu poprawienia jakości 
oferowanych produktów 
wprowadza nowoczesne 
rozwiązania i technologie
Produkcja jest w całości 
zautomatyzowana: nowoczesne 
maszyny i komputery czuwają 
nad procesem przetwarzania 
mleka w produkt końcowy -
 śmietanę, serek czy też jogurt,
 a automatyczne linie rozlewają je do opakowań.

Ostatnim zagadnieniem jakie chcę poruszyć, jest kwestia autentyczności produktów spożywczych reklamowanych jako prawdziwe, tradycyjne czy wiejskie. Troje dziennikarzy z telewizji TVN postanowiło sprawdzić, w jaki sposób produkowane są wędliny w Polsce i ile tak naprawdę jest mięsa w mięsie. Reportaż ten odkrywa szokującą prawdę o polskich zakładach mięsnych, w których nagminnie stosuje się różnego rodzaju ulepszacze. Wędliny, nawet te, które swoją nazwą wskazują na ich związek z tradycyjnym wyrobem, prawdziwym wiejskim pochodzeniem, jak np. Wędzonka Staropolska, Szynka Starowiejska, Szynka babci, i inne, pompowane są wodą i substancjami chemicznymi. Producenci robią to, by poprawić smak i trwałość wędlin. Mało kto jest natomiast świadomy tego, że woda z fosforanami i pochodnymi azotu może zajmować w niej 30, 50 a nawet 70% - mówi M. Zieliński[37]. Przy pomocy chemii i specjalnych maszyn z 1 kg mięsa można zrobić nawet do 2 kg gotowego produktu. Socjolog Michał Berezowski tłumaczy, że: oczywiście jest to chwyt marketingowy. Wszystkie badania opinii publicznej pokazują, że Polacy chcą jeść i mają zaufanie do produktów naturalnych, do produktów polskich, do produktów, które gdzieś tam korzeniami nawiązują do naszej takiej dobrej chlubnej tradycji polskiej kuchni. I stąd właśnie mamy nazwy „Szynka Bohuna", „Szynka prababci”, „Szynka dziadziusia”, „Szynka Staropolska”, czy chociażby nawet „Szynka jak za Gierka”, czy „Kiełbasa wyborcza” chociażby. No to jest zgodne z trendami, to jest zgodne z badaniami, które producenci w sposób dość cyniczny wykorzystują, dlatego że z reguły w 90% produkty te nie mają nic wspólnego ani z kuchnią tradycyjną, ani z tradycyjnymi metodami przygotowywania tych wędlin[38].
Globalna transformacja, przyznanie, że dla przynoszącego zysk funkcjonowania niezbędne jest dostosowanie do lokalnych warunków, stanowi kolejne świadectwo tego, że żyjemy dzisiaj w kondycji globalizacyjnej jedzenie stało się niezbywalną częścią kultury, bardzo istotnym elementem gier tożsamościowych[39].

Bibliografia

  1. Bauman Z., Globalizacja, Warszawa 2000.
  2. Bogunia-Borkowska M., Śleboda M., Globalizacja i konsumpcja. Dwa dylematy współczesności, Kraków 2003.
  3. Burszta W., Kuligowski W., Sequel. Dalsze przygody kultury w globalnym świecie, Warszawa 2005.
  4. Frustracja. Młodzi o Nowym Wspaniałym Świecie, red. P. Marecki, J. Sowa, Kraków 2003.
  5. Kocik L., Trauma i eurosceptzczym polskiej wsi, Kraków 2001.
  6. Patrzałek W., Kulturowe determinanty zachowań konsumenckich, Wrocław 2004.
 Strony internetowe

  1. http://www.witrynawiejska.org.pl/strona.php?p=707.
  2. http://www.youtube.com/watch?v=IAP6ncIjPF8.
  3. http://www.lacko.pl/pl/3712/0/Lackie_produkty_tradycyjne.html.
  4. http://www.wedel.pl/o-marce/.
  5. http://www.lap-pol.pl/TVN-Ile-miesa-w-miesie-chelp-pol-88.html.





[1] Por. W. Burszta, W. Kuligowski, Sequel. Dalsze przygody kultury w globalnym świecie, Warszawa 2005, s. 45-46.
[2] Por. W. Burszta, W. Kuligowski, op. cit., s. 48.
[3] Por. W. Burszta, W. Kuligowski, Sequel, op. cit., s. 47.
[4] J. Sowa, Dezerterzy społeczeństwa konsumpcji, [w:] Frustracja. Młodzi o Nowym Wspaniałym Świecie, red. P. Marecki, J. Sowa, Kraków 2003, s. 5.
[5] Ibidem, s. 5.
[6] W. Burszta, W. Kuligowski, op. cit., s. 9.
[7] M.Bogunia-Borkowska, M. Śleboda, Globalizacja i konsumpcja. Dwa dylematy współczesności, Kraków 2003, s. 80.
[8] Z. Bauman, Globalizacja, Warszawa 2000, s. 59.
[9] W. Patrzałek, s. 34.
[10] M.Bogunia-Borkowska, M. Śleboda, Globalizacja i konsumpcja. Dwa dylematy współczesności, Kraków 2003, s. 80-82.
[11] W. Patrzałek, W. Patrzałek, Kulturowe determinanty zachowań konsumenckich, Wrocław 2004, s. 35.
[12] W. Burszta, W. Kuligowski, op. cit., s. 96-97.
[13] Ibidem, s. 98.
[14] Czytaj więcej: http://www.slowfood.pl/.
[15] M. Gąsiorowski, Europejski system oznaczania jakości produktów regionalnych
Źródło: http://www.witrynawiejska.org.pl/strona.php?p=707.
[16] W. Burszta, W. Kuligowski, op. cit., s. 108.
[17] W. Patrzałek, op. cit., s. 198.
[18] L. Kocik, Trauma i eurosceptzczym polskiej wsi, Kraków 2001, s. 40-41.
[19] Ibidem, s. 41.
[20] Ibidem, s. 43-44.
[21] Ibidem, s. 44.
[22] L. Kocik, op. cit., s. 39-52.
[23] W. Burszta, W. Kuligowski, op. cit., s.119.
[24] Por. W. Patrzałek, Kulturowe determinanty zachowań konsumenckich, s. 11.
[25] W. Kuligowski, s.80.
[26] W. Patrzałek, op. cit., s. 153.
[27] Czytaj więcej w: W. Patrzałek, op, cit., s 156-163.
[28] Ibidem, s. 146.
[29] http://www.youtube.com/watch?v=IAP6ncIjPF8.
[30] Ankietę przeprowadziłam wśród 54 osób (42 kobiety i 12 mężczyzn), drogą internetową.
[31] W. Patrzałek, s. 150.
[32] W. Burszta, W. Kuligowski, op. cit., s.119.
[33] http://www.lacko.pl/pl/3712/0/Lackie_produkty_tradycyjne.html.
[34] Ibidem.
[35] W. Burszta, W. Kuligowski, op. cit., s.120.
[36] http://www.wedel.pl/o-marce/.
[37] http://www.lap-pol.pl/TVN-Ile-miesa-w-miesie-chelp-pol-88.html.
[38] Ibidem.
[39] W. Burszta, W. Kuligowski, op. cit. s.90.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz